Bardziej obeznani w historii mówią, że analogie w różne strony mogą działać, bo i biskupi katoliccy do niej przystąpili, i sam król, zadłużony po uszy mecenas artystów. Lista członków na portalu genealogicznym.
Piszę o tym dlatego, że Wojciech Maziarski w Wyborczej, w swym wystąpieniu pod gromkim tytułem Ubeckie wzory. Karnowscy piszą nowy rozdział hańby polskiej publicystyki napisał:
Osobom pamiętającym czasy stanu wojennego od razu przyjdzie na myśl słynny plakat „Z pnia narodowej zdrady” mający w podobny sposób zohydzić czołowych przeciwników komuny. Przedstawiał drzewo, na pniu widniał napis „Targowica”, na korzeniach słowa „sprzedajność”, „żądza władzy”, „zaprzaństwo”, na konarach nazwiska Bujaka, Blumsztajna, Piniora, Giedroycia i innych.Jednak byłem za młody. Pamiętam Dziennik Telewizyjny z redaktorami w mundurach, ale takiego plakatu nie. Widzę, że jest w Muzeum PRL-u
Autor, aktywny w latach 80. XX wieku: Witold Mysyrowicz. Objaśnienia muzealników nie są w pełni słuszne. Napisali oni bowiem:
Na plakacie napis "Z pnia narodowej zdrady" oraz nazwiska działaczy opozycji w PRL: Seweryna Blumsztajna, Mirosława Chojeckiego, Zygmunta Przetakiewicza, Zdzisława Najdera, Bohdana Cywińskiego, Zbigniewa Bujaka, Józefa Piniora, Jerzego Giedroycia, Romualda Spasowskiego, Zdzisława Rurarza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.Giedroyc bowiem i Herling-Grudziński w PRL nie mieszkali, lecz z daleka sączyli jad wolności do polskich czytelników. Nie byli opozycjonistami Rurarz i Spasowski, bo też marną chyba nobilitacją było, że postanowili rzucić w diabły PRL, w którym jako dyplomacji działali. Spełniają za to kryteria zdrady — wobec Polski Ludowej oczywiście.
Najciekawszy w tym gronie okazał się Zygmunt Przetakiewicz. To bardzo dywersyjny element. Jeśli był on spektakularnie nielojalny wobec kogoś, to chyba wobec generała Sikorskiego. W Polsce powojennej tworzył stowarzyszenie PAX, wiernego sojusznika PPR i PZPR, pobożnego ekskomunikowanego w czasach, gdy się tym przejmowano, dezintegratora Kościołoa katolickiego. Perfidne.
Dalej w artykule, od którego zacząłem, przytacza Wojciech Maziarski służalcze wypowiedzi Ryszarda Gontarza i Władysława Machejka z roku 1968. Pouczające, albowiem
Każda dyktatura potrzebuje takiej obsługi medialno-propagandowej, bo państwowy aparat represji może wsadzić za kratki, deportować, wyrzucić z pracy, ale żeby stworzyć odpowiednią atmosferę i przekonać opinię publiczną, że to godne i sprawiedliwe postępowanie, słuszne i zbawienne, potrzebna jest współpraca publicystycznych najemników.Pouczające.